za tłoczno w ciele, więc tutaj. 

261 posts 54 followers 22 following

Słońce pisze wiersz na ścianie.

A ja, jeśli złote myśli, to mam kilka pytań:

 

1. Jakie światło miał wrzesień, który pamiętasz z dzieciństwa?

2. Gdybyś miała/miał zanucić dzień, do którego tęsknisz, jaką piosenkę bym usłyszała? 

3. Kiedy ostatnio patrzyłaś/eś w oczy zwierząt?

4. Dokąd na wagary uciekają twoje myśli?

5. O czym jest cisza spokojnego popołudnia?

6. O co chcesz mnie zapytać?

Jedną nogą utknęłam w dzieciństwie.
Ginsberg i kaczki. Wszystko się zgadza.

Na chodniku zostały ślady chłopca z marmurową twarzą, która urodziła się dorosła. Przed chwilą tędy przebiegł. Zobacz, wokół leżą odłamki zruszonego powietrza. Chciałabym wiedzieć, czy zbiera kasztany i z głową pod nocną lampką wycina wymarzony rower z gazetek wrzucanych do pocztowej skrzynki. Szczęście dorosłych objawia się w tęsknotach za tym, co przebiegło tak szybko, jak on. Nim się spostrzeżesz, a nikt nie zawoła berek! Zapomnisz, że kiedyś miałaś czas, aby dostać się do środka kasztana. Chłopiec zatrzymał się na końcu ulicy. Bezpieczna odległość od nieznanego ciała, które ma własne 36,6 trosk i marzeń. Utknęły w nas zwierzęta, których nie potrafimy wypuścić na wolność. Pamiętam wszystkie popołudnia, takie jak to, kiedy pozwalaliśmy im przechadzać się swobodnie. Za każdym razem ich powroty przeciągały się coraz bardziej, aż pewnego dnia zabroniliśmy im opuszczać nasze wnętrza. Tulą się do naszych kości, a my mówimy, że to na pogodę skrzypi w palcach. Na wszystko znajdzie się tabletka. Wsuwasz się, nakrywasz mokrym językiem, zamykasz usta. Pierwsi rodzice słyszeli szelest Boga, przechadzającego się po ogrodzie w powiewie dziennym. Dziś już wiesz, że chwilę po tym było wygnanie. Wsunęli nagie ciała pod język. Na tym mokrym chodniku możemy wyświetlić film o utraconym raju. Kupimy go później w katalogu turystycznym wyciągniętym ze skrzynki wraz z tęsknotami, o których nikt do nas nie pisze. Chłopcy będą tam biegać po chodnikach, a coś na kształt kasztanów kupimy na każdym straganie. Wybierzemy pierwszy lepszy pokój o chłodnych ścianach, w które wdarł się zapach kawy i pościeli. Kiedy będę leżeć w wannie, czytaj mi Ginsberga. Będę żonglować kasztanami [ Read More »

Nów Księżyca. Koniunkcja ze Słońcem. Jego nie widać, Ono też gdzieś tam jest. To znak, że ktokolwiek, tam na górze, nam to tak urządził, jest jedną wielką miłością, a my jesteśmy dobrem.

Żyj teraz. Za chwilę to już za późno.

obserwujemy, jak ona
biega po ogrodzie.
jak za wiewiórkami 
w lesie.

może to coś znaczy,
że wrzesień znów
przekazał światło październikowi.

szukamy znaków 
w trawie,
chmurach
i ludziach. 

opowiadam ci
o wiewiórkach, 
które będziesz ganiać w lesie

reszta jest supłem.

żaden dom
nie ma ścian
w których zwierzęta 
mogą bezpiecznie odejść 

żaden moment
nie jest tym,
w którym sami jesteśmy gotowi

małe wróble 
grzebał za nas dziadek
brakuje nam kodów 
jesteśmy nadzy
wobec nie-bycia

zabierz ją gdzieś na weekend 
może jedźcie do lasu
spędźcie razem czas, ja zostanę tutaj
może tam będzie lepiej
może


chyba nie wiem,
co się w takich chwilach mówi 
chyba duszę się supłami w gardle

jak dorośniesz urwiesz diabłu rogi -
pierwsze #girlpower, jakie dała mi matka.

akty odwagi 
wyjść w maseczce do sklepu
wrzucić w sieć własne zdanie
wstać za pięć

a przecież
coś w środku ciągle woła,
tłucze się o ściany ciała.

wszystko było,
wszystko znasz.
powtórz.

zgubić się w obcym mieście
rozpocząć znajomość od co czytasz?
wyjechać bez planów
zapukać o 2 nad ranem
spać u nieznajomych
wsiąść do pociągu,
który jedzie w drugą stronę 
skończyć z muszę i powinnam
pokazać środkowy palec
przejść las nocą
przyprowadzić psa bez zgody matki
i krzyknąć, że zostaje
rozpoznać gdzie wolność
przyjść bez zaproszenia
pić i palić z kimś nagłym
a znanemu poprzestawiać ścieżki
wykonać telefon
powiedzieć, co grzęźnie w gardle
rozmawiać do rana
milczeć i gęstnieć
śpiewać, choć się nie umie
nocą wejść do jeziora
pojechać pod namiot Read More »

dziś znów sześć srok
najmniejsza ponownie na końcu 

nie mogę przestać myśleć
czemu nie wezmą jej w środek 

też tak czasem masz?

znów mogłaś stracić siebie
dziewczynko
a to boli bardziej
niż wszystkie rozczarowania

wstań
otrzep kolana
i nie oglądaj się za siebie

takie jak ty
już nie płaczą

jesteś całym zdaniem

sprawdzam, czy u mnie wszystko w porządku.

dzieję się pomiędzy. przemierzam drogę po kościach policzkowych, czuję siebie w jesiennym swetrze. znaki, że jestem i nigdzie kończyć się nie wybieram.

robię remanent siebie

słuchanie

było pierwsze. tam gdzie ani dzieciom, ani rybom głosu nie udzielono. kroków matki na schodach, obwieszczające koniec warty nad i tylko obcym nie otwieraj, kropli topniejącego śniegu spadającego z dachów na chodniki, pierwszych kaset na walkmanie, gdy nogi z ławiki nie sięgały jeszcze do ziemi, pękania balonów z gumy (tej z historykami), popcornu bijącego o przykrywkę, wiosła zanużanego w rozgrzanym jeziorze. słuchanie pierwszego orgazmu, pierwszego przekręcenia kluczyka w stacyjce, pękania lodu na zamarzniętej kałuży, pierwszego kociego miałku i szczenięcego niuchania. słuchania trzeba się uczyć. wyłapywać moment, gdy usta rozpruwają powietrze, które jest tuż przed nimi i całe stają się mówieniem, choć nie padło jeszcze żadne słowo. słuchać trzeba drżenia słów zawieszonych w połowie, jak małe pisklaki, które postanowiły nie ryzykować i nie obwieszczać się światu. w nich kryje się najwięcej. Read More »

w tej kuchni
w mieszkaniu z dobrą energią
nagle zrobił się wschód

przykładam palec
tam gdzie grzeje najbardziej

2:58
budzi mnie wiatr,
od którego nie ma dokąd uciec.
nie ma w co uciec.
wiatr, którego jest tutaj tak dużo,
że boję się, że nie starczy
miejsca na cokolwiek innego.
dorosłość zwijam
do pozycji embrionalnej.

ja muszę radzić sobie z tym sama,
a ciebie jak nauczono?

nie wyjdzie ze mnie nigdy, choćbym drapała do krwi. drżeć będę zawsze tak samo.

/ Goethe - Król Olch.

musimy z ludźmi 

on dzwoni i mówi, że syn, że wiktor i że brakuje w tym nas. śmiechu, gotowania, wina, psów, kotów i tego żółwia o nieznanej historii z małą ryską na skorupie. brakuje łamania świętości bujanego fotela prababki, palenia w nim papierosów i bezkarnego przeklinania, tak, żeby nawet zza grobu puchły jej uszy. brakuje tak wiele i nie znamy nowych kodów, nie mamy napisanych map. siedzimy i gapimy się w płaski ekran lub łapiemy swój oddech przez telefon. mówię, że jestem dumna i że jest moim człowiekiem chmurą, bo chmury to wiesz - są 10 km od nas, a zobacz, jak wyraźne i duże nawet tutaj, dla nas. moja chmura pompuje się z dumy, nabiera powietrza i słyszę przez płaski telefon. 

b. dzwoni i pytam, co to za lęki w wierszach, co za niepokoje w smsach. mówi, że jesień. kołyszę rozmową do snu. mówię  Read More »

odgrywamy sceny
które później oddajemy ziemi
niech się tym zajmie za nas

niech przyjmie naszą krew
bomby i trupy
truchła zwierząt
i niedojedzone zestawy powiększone 

niech weźmie
sierść
skórę i kości
wątpliwość i tęsknotę 

dudni gdy nas nosi
grzmi gdy wymęczona 
musi nas tulić 
do piersi
w której wyschło mleko

a my
bez butów dzieci
nie wiemy nawet
po co i dokąd
mamy po niej iść 

(moja mama chce tylko, bym była szczęśliwa)

Ale tak na serio
to chciałabym być lepszą wersją ciebie
żebyś się mogła przeglądać we mnie
i mówić, że coś wyszło

Mogłabyś przeze mnie
trochę mniej patrzeć na to,
co ludzie i dlaczego nie tak,
jakbyś chciała

Dałabym tobie,
przez moje palce,
dotknąć tego,
czego się bałaś
i odwieszałaś na kołek próżni

Powiedziałabym dla ciebie,
pieprzyć
kurwa
ja pierdolę
a potem jeszcze głośniej
pieprzyćkurwajapierdolę
nadrobiłabyś szybko,
a ja wzięłabym spojrzenia na siebie

Pojechałabyś we mnie
na te
za drogo i za daleko
i poniosłabym cię na moich stopach
i nawet byłabyś zmęczona
i trzeba by odpocząć
gdzieś na piachu
bez planów pod ręką
i zobaczyłabyś, że
da się w tym oddychać
i zwijać horyzont w kulkę

Z rzeczy ważnych
robiłabyś tylko te,
co nie wypada.
I mną być się śmiała,
że to bzdura Read More »

Moja prababka przychodzi jesienią. Sadza mnie jak wtedy, na brzegu stołu z widokiem na jej lewy policzek. Rośniesz każdego dna i kiedyś cię nie poznam. Musimy mieć własny szyfr. Odpala papieros od papierosa (a więc tej paczki dziadek jeszcze nie skonfiskował) i mówi, że jabłka obierać trzeba przy samej skórce, aby jak najwięcej zostało do zjedzenia. Próbuję zapamiętać. Powtarzam raz po raz, jak zaklęcie przy samej skórce… do zjedzenia. Później, za każdym razem, obierając jabłka, będę myśleć Patrz, Róźka, prawie tak, jak mnie uczyłaś.

Mam ją wpisaną w skórę, jak przypis na końcu książki.