ludzie, których donosimy w sobie do końca,
to zwykle całkiem przypadkowe migawki.
nikt ich nie zapraszał,
ale z jakiegoś powodu pojawili się
i tak już zostaną.
to ten chłopiec ze szpitalnego łóżka,
który pomylił mnie z matką,
a ja nie mogłam odmówić mu
wieczornej kołysanki.
ten mężczyzna,
który lada dzień wychodził na wolność,
a ja naiwnie pytałam,
czy się boi.
ta kobieta, która zapytała,
czy ma przerwać ciążę,
kiedy ja myślałam,
czy zdążę na poranny pociąg.
ten bezdomny,
co stracił wszystko
i powiedział,
że dopiero wtedy znalazł.
ta druga,
co rozebrała mnie na molo
i poprosiła, bym nigdy
nie oddalała się od siebie.
ten mężczyzna, złapany na stopa,
co mówił, że to wszystko dla dzieci,
a w termosie jest kawa i
częstuj się, masz oczy jak moja młodsza córa.
mam ich wszystkich,
w rysach,
gestach, Read More »