za tłoczno w ciele, więc tutaj. 

261 posts 54 followers 22 following

wróć do wewnętrznego domu
(masz tam wszystko czego potrzebujesz)

odbieram twoje emocje jak przesyłki kurierskie. kiedyś, gdy piliśmy w parku bloody mary, wszystko wydawało się prostrze. dziś już wiesz, że prędzej wytrzeźwiałby Jackson Pollock, niż uwierzylibyśmy w to po raz drugi. 

twoja siostra znów płakała. jest z nim dla materialnej stabilności. mogła pobiec tam, gdzie chciała, ale to przespała. powiedz jej, że bajka o dwóch połówkach jabłka została zmyślona. sama jest całym jabłkiem.

zaśpiewaj Susan Sontag - o tym, że nie można mieć pretensji do innych o to, co otrzymujemy w życiu. sami zaadresowaliśmy przesyłkę. 

jeśli boimy się żyć, już jesteśmy martwi. wypij bloody mary, jeśli lubisz ją nadal tak, jak tej przejściowej nocy. 

wróć do wewnętrznego domu. masz tam wszystko.
(wiem, że będziesz to czytał. i dobrze.) Read More »

zjedźmy z głównej trasy tam, gdzie śnieg zawiewa drogi. zatrzymamy się i opowiemy dzieciństwo, w których plaster pojawiał się przed raną. zakorzeniliśmy się w cieniach naszych matek, ale teraz nie musimy już wracać przed zmrokiem. jesteśmy dorośli, możemy liczyć gęsi na własny rachunek. może tylko, gdyby nas jeszcze otworzyć, wypadłyby kanapki pakowane na drogę. 

są drogi, które prowadzą z punktu a do punktu b. inne otwierają drogę na całe życie.

Mam miejsca,
w ktorych krzyczy wschód.

świat ludzi w zgięciach pachnie płynem do płukania i pastą do podłóg. zaplątał się w zdarzenia z długim terminem przydatności, dlatego, jeśli powiem ci, że ty i sarna jesteście z mięsa, a któraś z was padnie przed świtem, choćbyś nie chciała, pomyślisz, że nie chodzi o ciebie. 

wyjaśnij mi, dlaczego?

teraz masz długie włosy i dwójkę dzieci więcej. pieprzyk na prawym poliku nadal się zgadza. pamiętam trabanta, którym wjeżdżaliśmy w jesień z głodem pór przejściowych. życie chcieliśmy podstawić nad gwiżdżący czajnik i otworzyć, jak kopertę oddającą ciekawskim największe sekrety. mogliśmy się karmić jedynie sierpniem i wrześniem, mieliśmy ciała dopasowane do dni bez dat i planów i w tej kwestii nic się nie zmieniło. wystarczyło przekręcić kluczyk. teraz znosisz meble do dziecięcego pokoju, lampki, firnaki, zasłonki i smoczki. jeszcze nikt nie nauczył cię być ojcem. tamten wyszedł, wystarczyło przekręcić kluczyk. matka zmieniła zamki i schowała kapcie do foliowej torby tak, jak chowa się bezimiennych rowerzystów, potrąconych przez samochód na chwilę przed przywróceniem płynności w żyłach miasta. rozkładasz na podłodze kawałki łóżeczka, a ja udaję, że opierdalam cię, za znów wyrzuconą instrukcję. złożymy to razem. mój też przekręcał kluczyk. a później znów i trzeba było zbierać meble, lampki i firanki. czasem lepiej jest wymienić zamki. teraz masz długie włosy. zetniesz je pewnie na wiosnę, choć jak zwykle powtarzasz, że nigdy to nie nastąpi. opowiadam ci bałtyk, wiatr i mewy. gdyby to było proste, pojechalibyśmy razem nawrzucać mu kamyków. niech się nakarmi i nadziwi. wieczorem lubi się buntować i krzyczeć. więc siadam na piachu i wyciągam dla niego nitki z pamięci. Read More »

są słowa jak ostra amunicja.

nie patrz w dół, spadania nie będzie. 

nikt nie wiedział, jak było dawniej. nie istniało żadne przedtem i żadne kiedyś. starzy rodzili się starymi i nie mieli o czym opowiadać wnukom. niektórzy na wszelki wypadek nocą rozrywali zębami to, co goiło się za dnia. później widzieliśmy ich z ustami pełnymi tkanek. byli też tacy, którzy na skrajach miasta zszywali to w rozkłady nocnych pociągów. kobiety kładły brzuchy na rozgrzany piach i opowiadały dzieciństwo, którego nie miały. podarowane kukiełki, plastry, pod którymi nosi się kurz całego lata, pszczeli kit zastygły w kącikach ust. ostatecznie wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że każdemu przyjdzie zmierzyć się z tym w samotności. nie było nikogo, kto chciałby to przyznać na głos. może to dobrze, bo zawleklibyśmy go na skraj miasta. a usta miałby pełne tkanek. 

chodź.
możemy długo spać w sobie.
możemy wstawać tylko po to, by wywietrzyć pokój, dać kotom jeść, odebrać pocztę, by listonosz nie pomyślał, że umarliśmy. możemy budzić się tylko po to, by opowiadać co się nam śniło. możemy gapić się w siebie, prostować kości, napinać piersi, patrzeć na swoje nogi oparte o ścianę. możemy wymyślać nagłówki gazet, po które nie chce nam się wychodzić do kiosku. możemy palić i pić wino prosto z butelki, tańcząc nago na łóżku (tylko nie nudź, że to niebezpieczne. otwieraj źrenice i mów pieprzyćpieprzępieprz). możemy opowiadać o tym, jakie książki nas zbudowały (u mnie Nędznicy Hugo), o tym, jakie zadrapanie pamiętamy jako pierwsze (u mnie upadek z roweru), możemy kręcić palcem kółka na tyłku, dłoniach i obojczyku. możemy napisać wspólny list i napić się kawy z jednego kubka, opierać bose stopy o biodra, możemy się założyć, kto zaśnie pierwszy. możemy śniadanie robić na kolację i rysować długopisem nowe szlaki na ciele. możemy podzielić łóżko na pół, a później zawiązywać nowe pakty. możemy się nudzić i oddychać w siebie.  Read More »