Reposted from psychodelikatesy via madbluntedjazz
Reposted from psychodelikatesy via madbluntedjazz
ty i ja jesteśmy pokoleniem, któremu nie zdezynfekowano dzieciństwa. nikt nie osłonił nas przed śmiercią zwierząt. rozkład psich ciał znamy lepiej, niż rozkład zmiennych losowych. liczyliśmy truchła ptaków i zdejmowaliśmy ślepotę z pierwszych kocich miotów. nasze chomiki nie wyjeżdżały na all inclusive bez pożegnania. ty i ja byliśmy blisko śliny, krwi z zadrapanego kolana, kamieni podbieranych leśnym ścieżkom, gródek ziemi przenoszonych pod paznokciem. byliśmy blisko wody i czubków drzew. formowaliśmy myśli bez obaw o chłostę.
co się zmieniło. kto ci to zabrał
i kiedy wracasz?
pora otwierania okien
pora otwierania balkonów
odgłosy pociągów znajdują kolejne stacje
w ciemnych pokojach.
nasłuchuję.
Latem dom ma kolor bobu i ciepło kotów, rozgrzewanych na balkonie.
pociąg wpuszczony w lato ma puls traw, w których obudziło się życie.
można wysiąść i długo iść w to życie. w siebie, w maki, piach, przydrożne kamyki, trawy liżące słone łydki.
lato mierzy mi puls. wtyka polne kwiaty w zakamarki.
Weekendów uczmy się od kotów.
podglądanie wiosny.
Moszcze się w sobie. Jestem jak kulka, która cały letni dzień przechowywana w kieszeni dziecięcych spodenek została nagle ogrzana małą rączką i potoczona po rozgrzanym chodniku.
Za Miłobędzką afirmuję ustami prosto w brzuch Wszechświata - żeby mnie było więcej, żeby mi się więcej widziało.
nie zjadły nas żadne potwory z dzieciństwa.
na wszelki wypadek tworzymy wciąż nowe.
zapadam się w miękki fotel i obserwuję moich przyjaciół. ich miękkie główki mogłyby pachnieć oliwką. przyszło nam jednak dojrzeć i bawić się w dorosłość. jesteśmy ludźmi po przejściach. przechadzamy się po swoich wnętrzach.
- gdyby mi na czymś naprawdę zależało zrobiłbym wszystko. zapukał niespodziewnie do drzwi, wysłał list, maila lub przeleciał 8 tysięcy km - mówi i puszcza papierowy samolocik z okna.
Jest cicho. Bory Tucholskie nas kołyszą, a ja zapadam się w miękki fotel.
spokój szoruje ciężkim brzuchem po grudniowych wieczorach.
Prezenty dla siebie - odebrane lekcje życia.
mam cię we krwi
nie zdrapię,
jak przyschniętego strupa.
nie zmyję śliną
naniesioną na dziecięcy kciuk,
jak grudki ziemi
wtartej w lewe kolano.
nad tym jeziorem
możemy spać nadal,
mimo pory roku.
to oznacza,
że byłoby dobrze,
gdybyśmy porozmawiali
o końcu świata.
what will your last minute be?
Chodź. Opowiadajmy sobie przyszłość.
Dom jest tam, gdzie pachnie ciastem i mruczą koty.