chodź.
możemy długo spać w sobie.
możemy wstawać tylko po to, by wywietrzyć pokój, dać kotom jeść, odebrać pocztę, by listonosz nie pomyślał, że umarliśmy. możemy budzić się tylko po to, by opowiadać co się nam śniło. możemy gapić się w siebie, prostować kości, napinać piersi, patrzeć na swoje nogi oparte o ścianę. możemy wymyślać nagłówki gazet, po które nie chce nam się wychodzić do kiosku. możemy palić i pić wino prosto z butelki, tańcząc nago na łóżku (tylko nie nudź, że to niebezpieczne. otwieraj źrenice i mów pieprzyćpieprzępieprz). możemy opowiadać o tym, jakie książki nas zbudowały (u mnie Nędznicy Hugo), o tym, jakie zadrapanie pamiętamy jako pierwsze (u mnie upadek z roweru), możemy kręcić palcem kółka na tyłku, dłoniach i obojczyku. możemy napisać wspólny list i napić się kawy z jednego kubka, opierać bose stopy o biodra, możemy się założyć, kto zaśnie pierwszy. możemy śniadanie robić na kolację i rysować długopisem nowe szlaki na ciele. możemy podzielić łóżko na pół, a później zawiązywać nowe pakty. możemy się nudzić i oddychać w siebie. 

wolność ma tyle liter, na ile jej pozwolisz.